Długo się zbierałam do napisania czego kolwiek w internecie nawet były momenty że jak pisałam coś na instagramie jako opis zajmowało mi to dość spory czas, więc albo odpuszczałam albo pisałam coś bez najmniejszego sensu. Jak sprawdzałam to po kilku minutach to załamywałam się treścią i zastanawiałam się jak mogłam coś takiego zamieścić. Do czego tak naprawdę zmierzam.
W kolejnym tygodniu kończą mi się ferie, zaczynam kolejny rozdział w życiu, idę do szkoły do której chce chodzić, będę wiązać pasję z nauką i praca. Na temat tej szkoły pewnie pochwalę się w pierwszym tygodniu od zaczęcia bo będę miała ochotę się wygadać. Chciała bym zacząć pisać tu moje przemyślenia i pokazywać wam jak powoli odnajduje siebie sama w tym dużym świecie.
Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia myśli kurcze a co dalej, zaczyna godzinami rozmyślać plan działania i stawia sobie pod tym ale od jutra. Czy to chodzi o dietę, dzisiaj zjem ostatni kawałek ciasta ale jutro zjem sałatkę i pojeździe na rowerze. Od jutra zacznę się uczyć dostanę z sprawdzianu pale ale poprawię i na następny wyuczę się
Jest tak ze wszystkim, a gdy przychodzi co do czego. Wstajesz przeważnie nie wyspani bo pół nocy nad tym dumaliśmy.
2017 wszedł do mojego życia bardzo powoli nie tak jak każdy ma nadzieję pierwszy pierwszy nowy rok nowa ja. Przez pierwszy miesiąc cały czas pracowałam nad własnym ja, nie mogłam się odnaleźć-uwierzcie próbowałam wszystkiego od chodzenia na siłownię co było głupota w moim wykonaniu poszłam z nie wyleczonymi zatokami więc po tygodniu nie mogłam ruszyć głową z jednego boku na drugi. Czytałam poradniki psychologiczne żeby nauczyć się że tylko i wyłącznie ja mam na siebie wpływ a nie inni, że tylko ja mogę planować sobie swoje własne życie a nie ze ktoś mi powie co mam robić a ja pobiegnę i powiem tak tak posłuszny piesek leci do nóżki i wykonuje wydane polecenie.
To samo robiły że mną toksyczne znajomości które potrzebowały trochę czasu i same się rozpadły .
Nie przeszkadza mi samotność, mieszkając w innym kraju nauczyło mnie to jak z tym żyć, a czas mnie tylko i wyłącznie do tego przyzwyczaił, nie znaczy to że siedzę w domu nie wychodzę na miasto, że zamykam się w czterech ścianach i mnie nie ma - mam znajomych przyjaciół ale wyliczę ich jedynie na palcach u rąk, kiedyś chciałam mieć znajomych jak najwięcej czym więcej tym lepiej, a teraz mam ludzi z którymi mogę być sobą nie udawać greka.
Nie przeszkadza mi samotność, mieszkając w innym kraju nauczyło mnie to jak z tym żyć, a czas mnie tylko i wyłącznie do tego przyzwyczaił, nie znaczy to że siedzę w domu nie wychodzę na miasto, że zamykam się w czterech ścianach i mnie nie ma - mam znajomych przyjaciół ale wyliczę ich jedynie na palcach u rąk, kiedyś chciałam mieć znajomych jak najwięcej czym więcej tym lepiej, a teraz mam ludzi z którymi mogę być sobą nie udawać greka.
Nawet z tego odnajdywania siebie zaczęłam się uczyć angielskiego, języki obce nie są moja mocna strona, mieszkając w Polsce 14 lat do dzisiaj robię dużo błędów w pisaniu i mówieniu, operuje tez językiem niemieckim bo to był mus żeby funkcjonować w Austrii. Więc postanowiłam że chciała bym choć trochę się dogadywać nawet gdy pojadę na wymarzone wakacje czy będę chciała iść do McDonald i zabłysnąć że zagraniczna przyjechała.
W pewnym momencie uratowało mnie to że jechałam do polski, zmiana klimatu odstresowanie się od wszystkiego i wszystkich, będąc w Polsce mam czas na przemyślenie wszystkiego jak wracam do domu jak idę na osiedle czy jak czekam pół godziny na autobus- nienawidzę tego.
Jestem tu od paru dni a dopiero w deszczowa niedzielę odkryłam w czym mam tak naprawdę problem żeby iść na sto procent do przodu a dokładniej chodzi o przeszłość, ciągle do czegoś wracam ciągle stawiając krok do przodu nie myślę o tym co będzie tylko co by było kiedyś.
W pewnym momencie uratowało mnie to że jechałam do polski, zmiana klimatu odstresowanie się od wszystkiego i wszystkich, będąc w Polsce mam czas na przemyślenie wszystkiego jak wracam do domu jak idę na osiedle czy jak czekam pół godziny na autobus- nienawidzę tego.
Jestem tu od paru dni a dopiero w deszczowa niedzielę odkryłam w czym mam tak naprawdę problem żeby iść na sto procent do przodu a dokładniej chodzi o przeszłość, ciągle do czegoś wracam ciągle stawiając krok do przodu nie myślę o tym co będzie tylko co by było kiedyś.
Co zrobiłam, co powiedziałam jak się zachowałam, jestem tylko człowiekiem mam swoje za uszami,
ale mam dość wracania do niej za każdym razem. Chcę nauczyć się żyć bez ciągłych powrotów, chce zasypiać z myślą co mogła bym zrobić jutro , a nie dołować się co złego powiedziałam w 2013 roku i czego nie zdążyłam zrobić w danym dniu.
ale mam dość wracania do niej za każdym razem. Chcę nauczyć się żyć bez ciągłych powrotów, chce zasypiać z myślą co mogła bym zrobić jutro , a nie dołować się co złego powiedziałam w 2013 roku i czego nie zdążyłam zrobić w danym dniu.
W kolejnym tygodniu kończą mi się ferie, zaczynam kolejny rozdział w życiu, idę do szkoły do której chce chodzić, będę wiązać pasję z nauką i praca. Na temat tej szkoły pewnie pochwalę się w pierwszym tygodniu od zaczęcia bo będę miała ochotę się wygadać. Chciała bym zacząć pisać tu moje przemyślenia i pokazywać wam jak powoli odnajduje siebie sama w tym dużym świecie.
Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia myśli kurcze a co dalej, zaczyna godzinami rozmyślać plan działania i stawia sobie pod tym ale od jutra. Czy to chodzi o dietę, dzisiaj zjem ostatni kawałek ciasta ale jutro zjem sałatkę i pojeździe na rowerze. Od jutra zacznę się uczyć dostanę z sprawdzianu pale ale poprawię i na następny wyuczę się
Jest tak ze wszystkim, a gdy przychodzi co do czego. Wstajesz przeważnie nie wyspani bo pół nocy nad tym dumaliśmy.
I myślimy dobra dzisiaj sobie odpuszczę od jutra albo co tam od poniedziałku.
Ha! Nie było mowy od którego
Ale nie tym razem, to już nie ta Madzia odkładająca wszystko na potem, w ostatnim razie gdy zebrało mnie na wylewane smutków doszło do mnie ze nie muszę tak żyć, chce być szczęśliwa . I gdy pomyślałam że zrobię wszystko by być szczęśliwym, pomyślałam ale od jutra. I wiecie co ? Przez pięć minut prowadziłam monolog sama z sobą.
Ha! Nie było mowy od którego
Ale nie tym razem, to już nie ta Madzia odkładająca wszystko na potem, w ostatnim razie gdy zebrało mnie na wylewane smutków doszło do mnie ze nie muszę tak żyć, chce być szczęśliwa . I gdy pomyślałam że zrobię wszystko by być szczęśliwym, pomyślałam ale od jutra. I wiecie co ? Przez pięć minut prowadziłam monolog sama z sobą.
W pewnym momencie wstałam i powiedziałam JESTEM SZCZĘŚLIWA od teraz!
Ten post napisałam dwa tygodnie temu, wciąż jestem szczęśliwa z tego co mam i z myślą o jutrze.
Ten post napisałam dwa tygodnie temu, wciąż jestem szczęśliwa z tego co mam i z myślą o jutrze.
Oszalałam ! Jaką ty masz genialną urodę dziewczyno!
OdpowiedzUsuńBrawo za post <3
Zapraszam: http://www.pannaanna92.com/
Kochana <3
UsuńSzczęście to stan umysłu.
OdpowiedzUsuńpannaWsieci